Rozmowa z Aliną Niewiadomską, prezesem Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.
Alina Niewiadomska: Głównymi wyzwaniami dla samorządu jest niewątpliwie wejście w życie nowej Ustawy o medycynie laboratoryjnej. Powołano w tym celu formalny zespół, który finalnie został rozwiązany, ponieważ członkowie nie mogli dojść do konsensusu. Następny zespół był już nieformalny oraz zdecydowanie mniej liczny. Powstał jesienią ubiegłego roku i udało mu się wypracować projekt. Zapewniono nas, że do końca listopada 2018 r. zostanie on poddany do konsultacji społecznych, jednak do tej pory nie ujrzał światła dziennego. Niedługo później nastąpiły zmiany w samorządzie, ja objęłam funkcję prezesa.
Pierwszym działaniem, jakie podjęłam, było wystosowanie wniosku do ministra zdrowia o udostępnienie projektu, który był procedowany w siedzibie Ministerstwa Zdrowia. Projektu nie otrzymałam, ponieważ Ministerstwo przyjęło zasadę, że aby nie dochodziło do takich problemów jak w trakcie poprzednich prac, aktualny projekt będzie opracowany w Ministerstwie Zdrowia i przekazany do konsultacji społecznych jako rządowy. Oznacza to, że żadna z organizacji czy instytucji nie przyjmie go wcześniej. I tutaj znowu zostały zasugerowane terminy, które po raz kolejny zostały zmieniane. Kiedy podjęłam rozmowę z Ministerstwem Zdrowia, jako termin finalizacji prac podany był koniec lutego. Później został on przesunięty do 15 marca. W tej chwili jesteśmy po dwudniowym posiedzeniu KRDL, na które zaprosiłam ministra zdrowia. Delegował on dyrektora Departamentu Kwalifikacji Medycznych i Nauki, Jakuba Berezowskiego, który przedstawił sytuację obecnego procedowania tej ustawy i zapewnił, że do końca kwietnia projekt ujrzy światło dzienne, czyli wyjdzie do konsultacji społecznych. Niestety, była to też nieprawdziwa informacja.
Projekt, który miał zostać poddany do konsultacji społecznych do końca listopada ubiegłego roku, opracowali członkowie samorządu poprzedniej kadencji. Natomiast w tej chwili możemy jedynie wnioskować o zapisy, czyli przedstawiać nasze główne postulaty.
Od zawsze sprawą dla nas fundamentalną są bezpłatne specjalizacje dla diagnostów. Aktualnie taka opłata wynosi od 6 do 40 tys. złotych, zależnie od specjalizacji, którą diagnosta wybierze. Są to ogromne kwoty. Kolejną istotną kwestią jest brak urlopów szkoleniowych. W tej chwili diagności na swoje szkolenia wykorzystują urlop wypoczynkowy albo dni wolne, wynikające z grafiku. Oczywiście w niektórych placówkach przyznawane są regularne wewnętrzne urlopy szkoleniowe, jednak nie dotyczy to wszystkich jednostek. Wnioskujemy również o zmiany dotyczące tego, kto może być kierownikiem laboratorium. To ważne, żeby kierownik pracował na pełnym etacie w MLD.
Niestety tak, choć nie ukrywam, że wiąże się to dla nas z niemałym stresem. Zależy nam, żeby projekt pojawił się w konsultacjach społecznych jak najszybciej, ponieważ kadencja obecnego Sejmu dobiega końca i niebawem wszyscy zajmą się wyborami. Jeśli termin zostanie przesunięty po raz kolejny, możliwe że projekt nie będzie procedowany przez Sejm obecnej kadencji, bo po prostu zabraknie na to czasu. W takim wypadku powtórzyłaby się sytuacja sprzed czterech lat, kiedy to Platforma Obywatelska miała przedstawić nasz projekt i właściwie w ostatniej chwili wycofała się z tego.
W czasie manifestacji prowadziłam posiedzenie Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, które było zaplanowane na początku roku, więc nie brałam w niej udziału, ale reprezentowali nas przedstawiciele Rady, w takiej liczbie, żeby nie zaburzyło to procedowania posiedzenia. Tego samego dnia odbyło się także posiedzenie Sejmowej Komisji Zdrowia w sprawie PKB, w którym głos zabierali nasi wiceprezesi: Matylda Kłudkowska i Justyna Marynowska. Pani wiceprezes na piśmie poprosiła o dokładne oszacowanie rynku badań laboratoryjnych wykonywanych w Polsce. Jak wszyscy wiemy, z powodu braku rejestru badań wykonanych takie oszacowanie jest trudne, o ile w ogóle możliwe.
Samorząd zrzesza diagnostów laboratoryjnych, którzy nie powinni być dzieleni ze względu na miejsce pracy. Nieważne, czy diagnosta pracuje w małym laboratorium publicznym, czy dużym laboratorium prywatnym. Ważne jest, żeby każdy miał dostęp do podstawowych, wymaganych wg standardów jakości narzędzi pracy. Standardy te powinien spełniać zarówno diagnosta wykonujący swój zawód, jak i właściciel – poprzez zapewnienie odpowiednich warunków pracy. Często na tej płaszczyźnie pojawiają się nieprawidłowości. W takim wypadku należy podjąć rozmowę z właścicielem laboratoriów czy zarządem w celu ustalenia, z czego one wynikają: czy z braku kwalifikacji, czy z braku możliwości uczestniczenia diagnostów w szkoleniach. Często to nie po stronie diagnosty leży odpowiedzialność za owe nieprawidłowości; wynikają one z braku potrzebnych narzędzi. I tutaj jak najbardziej pożądane są spotkania na poziomie osób zarządzających laboratoriami. Osoby, które prowadzą takie jednostki, powinny znać regulacje prawne dotyczące każdego etapu działania i stosować się do nich. Jeżeli takich regulacji nie ma, tworzą się nieprawidłowości.
Na ile asertywni są pracownicy laboratorium względem swojego pracodawcy, to już jest sprawa etyki i ekonomii – być może zdarza się, że godzimy się na nieprawidłowości, bo na przykład w danym regionie nie ma miejsc pracy. Natomiast z pewnością nieprawidłowości w laboratorium nie należy utożsamiać wyłącznie z diagnostami czy samorządem, bo ten obszar powinien być nadzorowany.
Mamy w Polsce nadzór nad laboratoriami taki, jaki mamy. My jako samorząd sprawujemy nadzór zawodowy, którym zajmuje się powołany zespół wizytatorów KRDL. Może on sprawdzać czynności diagnostyki laboratoryjnej wykonywane przez diagnostę, ale pozostałe nadzory powinny wypełniać swoje zadania względem kompetencji działania tych laboratoriów. To nie tak, że samorząd powinien sprawować pieczę nad wszystkim, co dotyczy diagnostyki laboratoryjnej. Mamy ustawy, rozporządzenia, akty wykonawcze do ustaw i ktoś z nadzoru państwowego powinien również brać udział w regulacji prawidłowości działania laboratoriów, a tym samym − jakości wykonywanych badań.
Jednoznacznie nie mogę tego stwierdzić. Odpowiedź na pytanie, czy każdy szpital powinien posiadać w swoich strukturach własne laboratorium, jest oczywista. Pojawiają się tutaj oczywiście zarówno względy ekonomiczne, jak i fakt, że nie wszystkie badania da się wykonać w takich placówkach. Natomiast należy przede wszystkim brać pod uwagę bezpieczeństwo pacjenta oraz czas procesu diagnostyczno-terapeutycznego. Im szybciej jesteśmy w stanie pacjenta zdiagnozować, tym szybciej można rozpocząć proces terapeutyczny. 60-70% decyzji podejmowanych jest właśnie na podstawie badań laboratoryjnych, więc moim zdaniem laboratoria powinny znajdować się w szpitalach, a osoby, które tam pracują, powinny być rozpoznawalne tak, jak pozostałe zawody medyczne w placówce leczniczej.
Co więcej, outsourcing projektowany jest na maksymalnie 3-5 lat, w związku z tym co 3 lata konkurs wygrywa ktoś inny; mamy inny sprzęt, inny personel. Ponadto zleceniodawca znajduje się w sytuacji, kiedy uczy się na nowo kompilowania wyniku, zakresów referencyjnych itp. Zależy nam na tym, żeby diagności podczas pracy mieli spokój, nie musieli stresować się kończącymi się umowami outsourcingowymi i tym, co ich czeka w przyszłości.
Outsourcing to nie problem – nie możemy mówić o problemie outsourcingu, tylko o właściwym ustawieniu laboratorium w poszczególnych podmiotach leczniczych. Duże, tzw. sieciowe laboratoria, zawsze będą istnieć, i powinny, żeby każdy podmiot zapewnił sobie własne laboratorium, mamy wolny rynek. Tutaj też duże znaczenie ma problem efektywności i ekonomii, bo jakoś tak się utarło, że własne laboratorium generuje koszty. Choć nie jest to prawdą, bo prawidłowo zarządzane laboratorium przynosi dochód. Tutaj problemem jest kwestia szkolenia kadry zarządzającej. Każdy kierownik powinien posiadać pełną wiedzę zarówno z prawa medycznego, jak i z kosztorysowania zamówień, a także umiejętności radzenia sobie przy projektowaniu wyposażenia laboratoriów, analizowaniu. Powinien być na bieżąco, znać koszty osobowe oraz odczynnikowe. Natomiast skąd się bierze przekonanie o tym, że własne laboratorium przynosi straty? Brak jest wyceny badań – badania laboratoryjne ukryte są w procedurach. Jak są zatem wyceniane?
Oczywiście najbardziej nagłaśnianą sprawą jest ustawa oraz nasze wynagrodzenia, które w odniesieniu do wykształcenia diagnostów są na żenująco niskim poziomie. Jednak należy też wspomnieć o wielu innych ważnych działaniach, które podejmujemy. Jako samorząd bardzo aktywnie rozpoczęliśmy prace w obszarze bezpłatnych szkoleń. Mamy już harmonogram szkoleń z prawa medycznego, prowadzonych przez nasz dział prawny oraz szkolenia typowo merytoryczne wynikające ze specyfiki samego zawodu. Podjęliśmy też współpracę z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego czy z Krajowym Centrum ds. AIDS. Efektem tej współpracy będzie wydanie rekomendacji dla diagnostów, dotyczących HIV/AIDS i badań. Jesteśmy też po rozmowach z dyrekcją GUS w sprawie sprawozdawczości dotyczącej badań laboratoryjnych, bo dotychczas to gdzieś umykało. Oczywiście współpracujemy też z NFZ w kwestii programów profilaktycznych. Na naszej stronie dostępny jest raport w sprawie profilaktyki badań w zakresie zaburzeń kardiologicznych, niewydolności nerek, diabetologii czy niedokrwistości. Zależy nam na tym, żeby profilaktykę zacząć prowadzić na poziomie POZ, żeby nie dochodziło do sytuacji, kiedy do szpitali trafiają niezdiagnozowani pacjenci, bo wtedy koszt medycyny naprawczej jest zdecydowanie wyższy. Podjęliśmy też aspekt elektronicznego przekazywania wyników badań laboratoryjnych, bo często dochodzi do sytuacji, kiedy idziemy do lekarza zakładowego, wykonujemy jakieś badania, za chwilę idziemy do POZ czy do szpitala i zlecane są te same badania w kilku różnych miejscach, a nie ma przepływu informacji między nimi. Po otwarciu elektronicznej karty pacjenta wszystkie te badania powinny być dostępne dla lekarza, bo w dobie dzisiejszej elektroniki można po prostu przesyłać wyniki, usprawnić ten proces. Kolejnym tematem jest ewidencja badań laboratoryjnych, rejestr badań wykonanych w Polsce. Tutaj też już podjęte są rozmowy z CSIOZ, żeby ten rejestr w końcu był prowadzony. Tym bardziej, że zgodnie z rozporządzeniem każde laboratorium posiada laboratoryjny system informatyczny, więc z przesyłaniem nie powinno być problemu. Ministerstwo Zdrowia powinno nad tym zapanować odgórnie i wprowadzić odpowiednie regulacje.
Już w samym naszym biurze KIDL dużym problemem jest ilość dokumentacji, jaką Krajowa Izba musi procedować i aktualizować. Ponieważ nie mamy struktur okręgowych, jest to ogromna baza informacji zarówno elektronicznych, jak i papierowych. Żeby ją opanować, wystąpiliśmy do Ministerstwa Cyfryzacji o bezpłatne użyczenie sublicencji na elektroniczną dokumentację. Byliśmy zaskoczeni, jak szybko minister przyznał nam 30 sublicencji. Jeśli chodzi o zmiany w naszych strukturach wewnętrznych, powołaliśmy nowego dyrektora biura, zatrudniliśmy prawników zewnętrznych, zarówno do rzecznika dyscyplinarnego, jak i sądów dyscyplinarnych.
Dbamy także o naszą aktywność na portalach społecznościowych, jest ona teraz zdecydowanie większa, zmianie ulegnie także strona internetowa KIDL. Poza tym zmieniliśmy szatę graficzną naszego czasopisma „Diagnosta Laboratoryjny”, mamy nowego redaktora naczelnego. Wydaje mi się, że jak na jeden kwartał liczba podjętych prac i spotkań jest naprawdę imponująca, i mam nadzieję, że efekty widoczne będą wkrótce, czego życzę sobie i wszystkim diagnostom. Aktywnie współpracujemy ze związkami zawodowymi (te działania są w kompetencjach Matyldy Kłudkowskiej), a także z samorządami zawodowymi, a w szczególności samorządami zawodów medycznych.
Na koniec chciałabym jeszcze zaznaczyć, że moją deklaracją wyborczą było utworzenie funduszu socjalnego. Utrzymane zostały dotychczas funkcjonujące programy pomocowe, ale też powstały nowe. Współfinansujemy diagnostom udział w konferencjach międzynarodowych, przeznaczamy nagrody za uzyskanie tytułu specjalisty, przyznajemy świadczenia socjalne dla diagnostów w trudnej sytuacji życiowej. Mamy też świadczenia na wypadek śmierci diagnosty, wypłacamy je rodzinom.
Od lat przyznajemy nagrody studentom analityki medycznej – przyznawane są nagrody dla najlepszych absolwentów kierunku w wysokości 2 tys. zł, a także 3 nagrody za najlepsze prace magisterskie dla absolwentów każdej uczelni. Poza tym każda uczelnia medyczna z kierunkiem analityka medyczna może otrzymać dofinansowanie w wysokości 10 tys. zł. Biorąc pod uwagę fakt, że dotyczy to 11 uczelni medycznych w Polsce, jest to wyzwanie finansowe dla KIDL. Składka ze względu na niskie uposażenie diagnostów nie została zmieniona od lat i wynosi 20 zł. Trzeba naprawdę umiejętnie gospodarować finansami, aby takie programy utrzymać. A warto podkreślić, że inne samorządy nie oferują swoim członom takiego wsparcia.
Co więcej, i co trzeba podkreślić, pozostałe samorządy − lekarski, pielęgniarski − dostają dofinansowanie z Ministerstwa Zdrowia, my takich środków nie otrzymujemy. Należy więc podjąć działania na rzecz finansowania samorządu diagnostów laboratoryjnych przez Ministerstwo Zdrowia.
Rozmawiała Aleksandra Garniewska.
Wywiad został przeprowadzony 5 kwietnia 2019 r.